気持ちの誤り

気持ちの誤り
Omyłka w Uczuciach
One-Shot ‖ Oikawa Tōru ‖ OC ‖ romans
Aobajōsai o tej porze gościł jedynie pozostałych członków klubowych, którzy nie mieli jeszcze w swoich zamiarach opuścić budynku. Korytarze były niezmiernie ciche i nie było nikogo, kto ośmieliłby się ją przerwać. Jedynym miejscem gdzie hałas nie ustawał to boisko obok szkoły służące ostatnimi czasy klubowi siatkarskiemu. 
Szatyn wziął do ręki kolejną już tego dnia piłkę i powolnym ruchem wyciągnął przed siebie dłoń. Przymknął powieki, a oddech starał się unormować tak samo jak serce, które po niemal morderczym treningu resztami sił próbowało się wyrwać z jego piersi, boleśnie obijając się o żebra. Jednak nie było to jego największym problemem. 
Wyrzucił piłkę do góry, krótki rozbieg i wyskok. Syknął cicho czując nagły ból w prawym kolanie, jednak nawet mimo tego jego dłoń idealnie uderzyła w piłkę, a ta białą linię po drugiej stronie boiska, po raz kolejny przerywając błogą ciszę. Opadając na podłogę jęknął cicho, kiedy to ciężar ciała został w jednej chwili przeniesiony na nogi.  
Jego oddech pomimo usilnych był płytki oraz niestabilny, na twarzy widniały krople potu, które błyszczały pod wpływem promieni słońca. Bolało go całe ciało, jednak swoje orzechowe skupił na lekko drżącym kolanie, które umieszczone było w stabilizatorze. Zacisnął usta w wąską linię, zdając sobie sprawę, że dzisiejszego dnia przesadził z treningiem, jednak nie mógł dopuścić do świadomości faktu, iż Tobio może go kiedyś prześcignąć. Zacisnął dłonie w pięści, a jego oczy lekko się zaszkliły, kiedy do jego głowy doszła myśl... Słysząc dzwonek w telefonie w jednej chwili rzucił się w stronę torby nieopodal. 
- Nie, nie, nie! - krzyczał zrozpaczony przeszukując kolejne kieszenie w poszukiwaniu komórki, a kiedy znalazł ją pod ręcznikiem natychmiast odebrał, nie patrząc nawet, kto dzwoni. 
- Hej Tōru! Z tej strony Siofra, ja w sprawie zeszytów. - Słysząc jej delikatny głos chłopak poczuł, jak jego serce na nowo postanawia wyważyć sobie ścieżkę na wolność. Dopiero po chwili jego oczy rozszerzyły się... 
- Wybacz! Kompletnie wyleciał mi z głowy! Ja, ja mogę ci je zaraz przynieść, poczekaj tyl... 
- Już nie musisz się śpieszyć. Za drugim razem, kiedy ode mnie nie odebrałeś domyśliłam się, że ćwiczysz do eliminacji, więc zadzwoniłam do Hajime. - Słysząc to poczuł nagłą duchotę, jakby ktoś odebrał mu nie tylko tlen, ale również coś, czego sam nie umiał opisać. Jego usta, które chwilę wcześniej wygięte były w istne przerażenie nagle opadły. 
- Aaaa... Miałem nadzieje odwiedzić cię w końcu ~ Jego oczy jakby nagle zaszły lekką mgłą, a z twarzy znikła beztroska, lecz nie dał tego po sobie poznać, a w jego głosie rozbrzmiewał lekki żal przeplatany humorem. 
- Kogo ty próbujesz oszukać? Myślisz, że jeżeli cię nie widzę to nie wiem? - Chłopak wyczuł w jej głosie lekką nutę irytacji, jednak... Miała rację, a on doskonale o tym wiedział. Usiadł na podłodze czując, że kolan nie wytrzymuje przy zbyt długim kucaniu, a wzrok wbił w biały sufit. 
- Czyli mój mały elfik nie da się już nabrać? - Zmieniał niewygodny dla niego temat chodź wiedział, że to i tak na niewiele się zda. Było naprawdę zaledwie kilka osób, które potrafiły przejrzeć jego sztuczki. 
- Tōru, nie zmieniaj tematu i nie nazywaj mnie ELFIKIEM! W tej chwili masz mi się zbierać i przyjść do mnie. Hajime nie potrafił wytłumaczyć mi kilku rzeczy z matematyki. - Te słowa wystarczyłyby w jego oczach pojawiły się delikatne iskierki, które zaczęły szczęśliwie tańczyć. Niczym małe ogniki powoli sprawiając, że jego serce na nowo zaczęło bić nienaturalnym rytmem.  
- Będę u ciebie szybciej niż myślisz! 

~ * * * ~ 

Iwaizumi przyglądał się podejrzliwie brązowowłosemu widząc u niego dość zamyśloną minę. Zirytowany tym faktem nie wytrzymał i walnął go w głowę, na co chłopak krzyknął łapiąc się za obolałe miejsce. 
- O co ci znowu chodzi? - zapytał nie ukrywając łez, które zebrały się w jego oczach. Haijme spojrzał na niego wściekły. 
- Kto normalny od pięciu minut gapiłby się na swoje, oben'to od dziesięciu minut jakby było jakimś bóstwem?! I przestań się mazać jak dziecko! - krzyczał, co chwila wymachując pałeczkami, przez co wyrzucił na głowę przyjaciela niemal cały ryż. 
- To nie moja wina ~ Posłał w stronę kolegi jedną ze swoich smutnych minek, które działały na większość ludzi. Iwaizumi należał do małej elity, która nie dawała nabrać się na to. Wziął głębszy oddech, po czym usiadł na swoim miejscu, a wzrok wbił w Oikawa'e. 
- Powinieneś jej w końcu wyznać, co czujesz. - Złapał w pałeczki resztki ryżu, które mu zostały i zaczął w końcu jeść. Tōru słysząc to westchnął cicho, przeczesując palcami włosy, a orzechowe tęczówki wbił w niebo nad nimi. Zaśmiał się cicho z myśli, która przed chwilą przyszła mu do głowy, czym po raz kolejny zwrócił na siebie uwagę towarzysza. - A tobie, co znowu? 
- Nic, nic... W takim razie, itadakima... - Okrzyk Oikawy przerwał dzwonek wołający uczniów na lekcje. - Ale ja jeszcze nic nie zjadłem~~ 
- Trzeba było o tym wcześniej pomyśleć, a teraz chodź. 

~ * * * ~ 

Oikawa wyszedł z szatni poprawiając pasek torby na ramieniu. Każdy z członków drużyny wiedział dlaczego, albo i dla kogo tak się śpieszył. Iskierki w jego oczach rozjaśniały na widok brunetki, która już lekko znudzona siedziała na ławce. 
- Ile można na ciebie czekać? Zaraz mamy autobus. - Wstała podpierając ręce na boki, a policzki zabawnie nadęła. 
- Gomen, gomen ~ To jak i-dzie-my? - Przesylabował ostatni wyraz uśmiechając się promiennie w stronę dziewczyny. Ta w odpowiedzi przewróciła oczyma, po czym wzięła do ręki swoją torbę i wyminęła chłopaka. 
(...) 
- Sio-chan, jest ktoś kogo lubisz? - zapytał spoglądając na milczącą od kilku minut dziewczynę, bacznie obserwował jak na jej twarzy pojawia się wściekły róż, oczy rozszerzają, a dolna warga lekko drży. 
- A nawet, jeśli to, co? - bąknęła pod nosem skrzętnie unikając jego wzroku. Jej oczy skupiły się na przejeżdżających samochodach, których kierowcy, co chwila trąbili. Do jej domu pozostało jedynie kilka metrów, które planowała przebyć z nim w ciszy, lecz on miał, co do tego chyba inne plany. 
- Nawet nie wie, jakie szczęście go spotkało ~  
- Mógłbyś w końcu dać spokój! W takim razie, co z tobą? - Otworzyła metalową furtkę, po czym wpuściła Oikawa'e. Ten zamyślił się z delikatnym uśmiechem na ustach. 
- Mam kogoś takiego, a co? - Wszedł za dziewczyną do domu, nie odpowiedziała. 
(...) 
- Coś do picia? - zapytała wychodząc z pokoju. Oparła się ramieniem o futrynę drzwi i spojrzała na niego. 
- Jakiś sok, jeśli można. - Przytaknęła ruchem głowy, po czym zniknęła za zakrętem.  
Wciągnął głęboko słodkie powietrze w pokoju, a na jego policzkach pojawił się lekki rumieniec. Nigdy tak naprawdę nie mógł rozróżnić poszczególnych zapachów, jednak ten zawsze kojarzył mu się z jego małym elfikiem. Szaro-białe ściany wydawały się być takie samej jak wczorajszego dnia, kiedy to pomagał jej z matematyką, biblioteczka przy łóżku zawierała tyle samo książek, z możliwością pojawienia się kurzu. 
Usiadł na łóżku i spojrzał na ramkę, która była położona na przodzie. Już miał wyciągnąć po nią dłoń, kiedy usłyszał jak Siofra idzie po schodach. 
- Mam jedynie pomara... 
- Chcesz wiedzieć, w kim się zakochałem? - przerwał jej znienacka odbierając trzymane szklanki oraz karton soku, po czym postawił je na biurku i zaczął nalewać. 
- Tak, ale co ty z tym tak nagle? - Usiadła, zaskoczona przy biurku i wbiła się mocno w parcie, lekko je naginając. Znała konsekwencje uśmiechu, który pojawił się na twarzy Oikawy. Nie był to jeden z rodzaju tych sztucznych, nieszczerych, jednak nie pasował też do grupy prawdziwych. Uśmiechnął się będąc całkowicie poważnym, a w jego oczach pojawił się dziwnego rodzaju blask, który zniknął po chwili za cieniem, kiedy to nachylił lekko głowę. 
- Więc jutro na długiej przerwie przyjdź do sali gimnastycznej, dobra? - Powaga, zniknęła zastąpiona tym nieszczerym uśmiechem, którego tak nie cierpiała u niego. Czuła pewnego rodzaju pustkę po tych słowach, jednak wstała ze swojego miejsca i ku zaskoczeniu chłopaka z lekkim rumieńcem wyciągnęła rękę w stronę jego głowy. - Nie bij mnie! Przecież nic nie zrobiłem~~ pisnął padając na łóżko dziewczyny, po czym zasłonił twarz dłońmi przygotowując się na cios, który posłałby go do piachu. 
- Tōru - poklepała go delikatnie po głowie wplątując swoje palce w jego lekko zakręcone, brązowe kosmyki. Ten w pierwszym momencie zastygł nie wiedząc jak zareagować, więc jedynie zrobił szparkę między palcami i spojrzał na jej nader łagodny wyraz twarzy. - jeżeli nie chcesz, to nie musisz. - Gdy poczuł jej ciepły oddech, niemal natychmiast na jego twarzy pojawił się rumieniec. 
~ * * * ~ 
Niebieskooka siedziała na ławce pod ścianą przyglądając się od kilku dobrych minut swoim nogom. W innych okolicznościach może nie zwróciłaby na nie większej uwagi, jednak włosy i paznokcie przestały być interesujące po pewnym czasie. 
No ile można na niego czekać? Miał mnie uprzedzić, abym się schowała przed przyjściem tej dziewczyny. 
- Może do niego zadzwonię? - powiedziała na głos, jednocześnie kierując swój wzrok na torbę obok. Już miała wyciągnąć do niej rękę, kiedy... 
- Gomen za spóźnienie! - W jej kierunku biegł zziajany Oikawa, który wyglądał jakby przebiegł wszystkie uliczki Japonii po dwa razy i z powrotem. 
- Na swój ślub też się zamierzasz spóźnić? - Wstała ze swojego miejsca i rzuciła mu krytyczne spojrzenie. Samo przyjście tutaj kosztowało ją wiele wysiłku, a każdy krok wykonywany w stronę sali był kolejnym potokiem łez, jakie wylewała wewnątrz siebie, tak by nikt ich nie widział, nawet ona. Teraz on spóźnia się nie wiadomo, dlaczego. 
- Czyżbyś już swój ślub planowała? Jeszcze chłopaka nie masz, a już za takie rzeczy się bierzesz? - zapytał posyłając w jej stronę niewinny uśmiech, jednak zamarł na chwilę, kiedy to niebieskooka wyminęła go bez słowa. - Hej, Elfiku! Gdzie idziesz, przecież... - Złapał ją za rękę, jednak ta wyrwała się.  
- Tōru, źle się czuję. Po prostu potem powiesz mi jak było. - Kłamała i on to doskonale wiedział. Puścił ją. 

~ * * * ~ 

Klasa jak zawsze na lekcji siedziała cicho słuchając lub notując słowa nauczyciela w zeszytach. Ostatnia liceum była według uczniów nie tylko przełomem w ich życiu, lecz i najtrudniejszą. Zwłaszcza dla trójki uczniów, która siedziała w klasie matematycznej. Oikawa, co chwila spoglądał na brunetkę, a ta z kolei by uniknąć niezręcznej dla niej sytuacji, wpatrywała się uporczywie w zeszyt. 
Trzecim uczniem, który w ogóle nie mógł się skupić na słowach nauczyciela był Iwaizumi. Chłopak nie mógł znieść napiętej atmosfery między wyżej wymienioną dwójką. Miał już kompletnie dość patrzenia jak bawią się w kotka i myszkę. 
(...) 
Dzwonek nastąpił dla Haijme dłużył się niemiłosiernie, uczniowie słuchając poleceń przewodniczącego klasy wstali, ukłonili się, po czym podziękowali nauczycielowi. Czarnooki widząc jak Siofra próbuje wyminąć Oikawe szybko ją dogonił i złapał za rękę. 
- Śpieszy mi się, Haij-chan. - jej głos był lekko spięty, a wzrok skierowała na na niego, lecz na szatyna, który ruszył szybko w kierunku dwójki. 
- Musisz w końcu porozmawiać z Tōru. - Widział lekkie przerażenie w jej oczach, jednak nie puścił jej dłoni dopiero, gdy miał pewność, że gdyby próbowała uciekać Oikawa by ją dogonił.  
- Nie zostawiaj mnie z nim. - jęknęła boleśnie jednak na tyle cicho by tylko Iwaizumi to usłyszał, lecz ten w odpowiedzi pokręcił tylko przecząco głową i wyszedł z klasy. 
- Sio-chan, możemy porozmawiać na górze? - zapytał przeczesując kosmyki brązowych włosów. Niebieskooka dopiero teraz zwróciła uwagę, że są w centrum zainteresowania uczniów, którzy cicho szeptali między sobą nie odwracając od nich wzroku. 
- Hai... 
(...) 
Dziewczyna oparła się o metalową siatkę otaczającą dach szkoły, po czym niechętnie przeniosła wzrok na chłopaka. Ten wpatrywał się w nią uparcie, znała ten wzrok. Był poważny, tak jak tylko on potrafił. 
- Więc co chciałeś mi powiedzieć? Coś nie tak z tamtym wyznaniem? - siliła się na lekki, delikatnie ironiczny ton głosu. Przecież jak Wielki Król mógłby mieć problemy z dziewczyną? W końcu one zawsze leciały się do niego jak pszczoły do miodu. 
- Nie chciała mnie wysłuchać, Siofra - stanęła prosto słysząc jak Oikawa nie zdrabnia jej imienia, po czym przyjrzała mu się jeszcze uważniej. Wydawał się być czymś lekko podekscytowany - chcesz wiedzieć, komu miałem wczoraj wyznać miłość? 
- A ty znowu  tym - westchnęła, po czym spróbowała go wyminąć. Czuła, że zaraz nie wytrzyma i rozpłacze się przy nim. Dlaczego tak bardzo ją gnębi tym tematem? Złapał ją za ramiona, po czym przyciągnął do siebie chowając twarz w jej włosach. - Co ty robisz?! - pisnęła czując jak jej twarz zaczyna przybierać dorodny kolor truskawek. 
- Wiem, że pewnie robię to źle i tak dalej, ale kocham cię. Wiem, że lubisz kogoś innego, ale chociaż spróbu... - Słysząc to wyrwała się z jego uścisku i spojrzała na niego lekko zaszklonymi oczami. 
Tōru, ja... 
THE END ^.^ 


4 komentarze:

  1. ...Kocham Tobio! ~ Takie powinno być zakończenie, ha ha ha! Albo Iwazumiego i powstałby trójkącik, wiesz walka, próba męskiej przyjaźni, dramaty,rozstania, próby samobójstwa i inne głupstwa... chyba siedzenie od 2 dni w samochodzie mi nie służy xD mimo wszystko informuję Cię, że tu też zamierzam Cię nachodzić xD
    Pozdro!

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobio♥Kuroo♥Kenma to moje miłosne trio w "Haikyuu!" =^.^=
    Też myślałam nad Iwazumim, ale pomyślałam, że osoby czytające to same sobie odpowiedzą XD Taka szalona jestem ;_; (dobijam samą siebie, ale co mi tam w końcu "zaszalałam" na zakupach ^.^)
    DWA dni w samochodzie? Czyżbyś strajk urządzała czy wracasz skądś? O.o

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Moje to Kuroo, Oikawa i Iwazumi xD
      A ja wracam z zaświatów, wiesz jak to mega daleko :/
      Zaszalałaś powiadasz? Hehe czasem trzeba xD

      Usuń
    2. Dopiero teraz skapnęłam się, że napisałam Tobio zamiast Tōru
      .
      .
      .
      ;_;
      .
      .
      .
      XD

      Usuń